Nie w każdej sytuacji staranie się o kredyt z małżonkiem może okazać się dobrą decyzją. Nie chodzi tylko o to, że przepisy zmieniły się już na tyle, że wystarczy tylko zgoda i podpis jednego z małżonków do zaciągnięcia pożyczki, czy kredytu praktycznie w każdej wielkości (banki mają indywidualne ograniczenia kwotowe w tym temacie). A instytucjom bankowym wystarczy informacja na temat jego zdolności kredytowej. Jak pokazuje jednak praktyka – lepiej mimo wszystko takową zgodę małżonka jednak posiadać.
Kiedy nie warto?
Wracając jednak do sedna sprawy. Jeśli nasz małżonek ma niestabilną sytuację zawodową – np. nie ma pracy lub pracuje bardzo krótko, posiada nieregularne, bądź niskie dochody, wnosi do wspólnego budżetu dodatkowe zadłużenia – lepiej rozważyć jednak samodzielne wnioskowanie o kredyt. Oczywiście pod warunkiem, że nasza sytuacja zawodowa i finansowa prezentuje się znacznie lepiej. Wówczas bank rozpatrzy naszą zdolność kredytową, czyli jaką mamy sposobność spłacania rat kredytu w terminie – łącznie ze wszystkimi odsetkami, prowizjami i innymi kosztami. Jeśli małżonkowie wzięli już jakiś kredyt wcześniej, to może on również rzutować na ich „notowania” w banku. W BIK widnieje bowiem ich wspólne obciążenie np. 100 tys. zł, a nie połowa tej kwoty na każdą z osób.
Kiedy warto?
Jeśli jednak obaj małżonkowie mogą pochwalić się odpowiednimi dochodami gospodarstwa domowego, pomimo pomniejszenia ich o wszystkie regularnie uiszczane opłaty, obciążenia oraz inne zobowiązania finansowe, to wówczas korzystniej jest pomyśleć o wspólnym staraniu się o kredyt.